SIERRA-PAPA… ZGŁOŚ SIĘ!

Były król Jordanii Husajn I miał znak wywoławczy JY1, szef rządu Indii w latach 80. XX w. Rajiv Gandhi – VU2RG, a król Hiszpanii Juan Carlos do dziś zgłasza się pod znakiem EA0JC. W eterze działa dużo więcej znanych i ciekawych postaci. Wiele na ten temat ma do powiedzenia Józef Kozłowski – konserwator Dyspozytorskiego Systemu Kontroli Parametrów Produkcji i Bezpieczeństwa w kopalni Piekary (Węglokoks Kraj). Krótkofalarstwo to jego życiowa pasja.

– Sierra-papa-nine-foxtrot-kilo-quebec (SP9FKQ) – tak się wywołuję i gdy propagacja fal jest w miarę dobra, to jestem w stanie zrealizować nawet pięć połączeń w ciągu jednej minuty – chwali się Kozłowski. A wszystko za sprawą odpowiedniego sprzętu, w tym anten. Jedna z nich umocowana jest na 14-metrowym maszcie. Wystarczy, aby wykonywać połączenia z całym światem.

Krótkofalarskiego bakcyla połknął w dzieciństwie za sprawą starszego brata, który w 1970 r. wziął udział w kursie krótkofalarskim, zorganizowanym w Miejskim Domu Kultury w Piekarach Śląskich.

– Uważnie przyglądałem się, jak razem z kolegą na zbudowanym przez siebie generatorze i kluczu telegraficznym „trenowali” naukę alfabetu Morse’a. Bardzo mnie to zainteresowało. Postanowiłem uczyć się wraz z nimi.

Efekty przyszły szybciej niż myślałem – opowiada. Wnet zamarzyła mu się licencja krótkofalarska. Otrzymał ją zgodnie z ówczesnymi przepisami po ukończeniu 15. roku życia i mógł już samodzielnie nawiązywać łączność w radiostacji klubowej. Uczestniczył też systematycznie w zawodach wieloboju łączności i telegrafistów.

Cały glob w zasięgu ręki

– Preferowałem wykonywanie dalekich łączności, czyli tzw. DX-ów. Tak pracuję do dzisiaj – podkreśla.

W latach 1986-1988 Józef Kozłowski był członkiem drużyny Polskiego Związku Krótkofalowców na zawody Victory UKF, które odbywały się kolejno w Polsce, Czechosłowacji i ZSRR. W tym czasie miał już na swym koncie łączenia do wszystkich możliwych miejsc na globie ziemskim, nawet tam, gdzie – jak sam powiada – mieszkają tylko pingwiny. A to dzięki innym miłośnikom krótkofalarstwa, którzy organizują wyprawy, zdobywają najbardziej niedostępne rejony świata i stamtąd nadają. Począwszy od 1990 r. Józef Kozłowski nadaje z miejsca zamieszkania. Wyposażył swoje stanowisko w radiostację i system antenowy. W 1996 r. uczestniczył w World Radiosport Team Championship (mistrzostwach świata drużyn krótkofalarskich) w San Francisco. Była to jego największa życiowa przygoda związana z tą pasją. Wciąż doskonali swój warsztat pracy, testując techniczne nowinki.

– Krótkofalarstwo to hobby, które ma bardzo wiele dyscyplin. Jest do wyboru wiele rodzajów emisji. Najpopularniejsze to: komunikacja foniczna (SSB, FM), telegraficzna (CW) i cyfrowa (RTTY, PSK, JT65, SSTV). Obecnie częstotliwości, czyli pasma, na których możemy nadawać, rozciągają się od 135kHz do 248GHz. Wciąż jednak panuje żelazna zasada – każde połączenie musi być potwierdzone. Pilnują tego nasze organizacje. Swoje łączności (QSO) potwierdzamy specjalnymi kartami QSL, które rozsyłane są pocztą. Coraz bardziej popularne staje się potwierdzanie elektroniczne przez Logbook of the World oraz eQSL. Mnie najbardziej interesuje przeprowadzanie łączności na dalekich dystansach (DX), w pasmach od 1.8MHz do 50MHz, łączenie się z krótkofalowcami nadającymi z wysp bądź archipelagów w ramach programu IOTA (Islands on the Air), a także okazjonalna praca na zawodach. Mam potwierdzone wszystkie kraje świata według kryteriów i regulaminu ARRL DXCC — 339 entities. Nie mam jedynie łączności z Koreą Północną. To mnie akurat nie dziwi. Jedyna radiostacja, która tam funkcjonowała, przestała pracować kilkanaście lat temu – wyjaśnia.

powrót