Wojciech SP9PT przypomniał historię z czasów swojej aktywności w Opolu w latach pięćdziesiątych; nadesłał wycinek prasowy z „Trybuny Opolskiej”.

Akcja opolskich krótkofalowców uratowała życie dziecka.

Historia wygląda następująco: 16-lutego zachorowało 3-tygodniowe dziecko państwa Wodzyńskich. Lekarze przez dłuższy czas nie mogli rozpoznać choroby. Na początku marca dr Pospieszalska, do której matka przyszła z konającym już prawie dzieckiem rozpoznaje skurcz odwziernika żołądka. Jedynym lekarstwem, które mogłoby uratować dziecko jest „Lactosan” lub produkowany tylko w Szwajcarii „Larosan”…

3 marca Daniel Wodzyński, kierownik amatorskiej stacji krótkofalowej SP-6-KAZ, wysyła w eter wołanie o pomoc. Jeszcze tego samego dnia nieznany ofiarodawca z Opola dostarczył do mieszkania państwa Wodzyńskich przy ul. Armii Ludowej 17 paczkę „Lactosanu”. Na drugi dzień jednak dr Pospieszalska stwierdziła, że lek jest za stary i nie należy go stosować. Nad dzieckiem zawisło widmo śmierci.

Poranek 5 marca był dla krótkofalowców dniem szczególnie dogodnym do prowadzenia wszelkiego rodzaju rozmów. W eterze nie odczuwało się żadnych zakłóceń. Wojciech Kłosok, uczeń Technikum Materiałów Wiążących w Opolu, który w tym właśnie czasie miał dyżur w radiostacji SP-6-KAZ dowiedziawszy się o tragedii pp. Wodzyńskich, włączył nadajnik i zaczął nadawać sygnał QTC (mam bardzo pilną sprawę).

Sygnał ten usłyszał m.in. pracujący w warszawskiej stacji SP-5-WW Jerzy Węglewski. On tez rzucił w eter wołanie:

– Uwaga, wszystkie stacje polskie, wyłączyć się! SP-6-KAZ ma bardzo ważną sprawę. Nadaje tylko 6-KAZ.

Teraz może mówić Wojciech Kłosok. Szybkim, pełnym przejęcia głosem zaczyna więc:

– Dla ciężko chorego dziecka potrzebne natychmiast lekarstwo Larosan…

Była godzina 11.05 czasu polskiego.

W przeciągu kilkunastu minut poruszono setki krótkofalowców w całej niemal Europie. Odezwały się wszystkie poważniejsze stacje: UA-6-KEA z Kraju Krasnodarskiego w ZSRR, OK 1 KUT z Pragi Czeskiej, DJ-2-YZ z Essen, YU-4-FY z Jugosławii. Trudno wyliczyć stacje, które zgłosiły, że natychmiast wysyłają do Opola potrzebny lek. Już drugiego dnia z zagranicy zaczęły nadchodzić lekarstwa dla ciężko chorego dziecka. Młode życie zostało uratowane.

Krótkofalowcy opolscy nie po raz pierwszy biorą udział w akcji ratowania życia ludzkiego. Stacja SP-6-KAZ pośredniczyła w nawiązaniu rozmów z krótkofalowcami NRF i W. Brytanii i doprowadziła do przeprowadzenia konsultacji ze specjalistami dr Lorem z Hamburga i prof. Thomasem z Liverpoolu w sprawie ciężko chorej ob. Jezierskiej z Gdańska. Operator krótkofalowiec Teresa Walkiewicz w ciągu niespełna kilkunastu godzin sprowadziła z zagranicy lek „Benecardia” dla chorego na zawał serca Zb. Dubaja z Opola.

Krótkofalowców nazywają ludźmi dobrej woli. Ta zaszczytna nazwa nie jest przecież dziełem przypadku. Świadczą zresztą o tym opisane wydarzenia. (tad)

 

Powyższe jest wierną kopią notki prasowej z 1958 r. Osobno Wojciech wyjaśnił, że w tamtym czasie był uczniem Technikum Geodezyjnego, które mieściło się w budynku Technikum Materiałów Wiążących.